Zmienilam wyglad bloga na deszczowy bo pada juz od dwoch dni a ja czuje sie bardzo ponuro. W pracy strasznie duzo roboty, a dzisiaj zamiast robic cos konkretnego to prawie caly dzien spedzilam w sadzie z jedna z naszych pan.
Po takim dlugim dniu lubie zrelaksowac sie w fotelu przed telewizorem z moja ulubiona robotka albo ksiazka. Na razie nic nie czytam bo mi "szkoda czasu" :). Zlapalam sie na tym ze jak nie przerobie przynajmniej kilku rzadkow czuje ze wieczor zmarnowalam. Czy to normalne objawy uzaleznienia robotkowego czy cos ze mna nie tak?
Ostatnio kupilam na ebayu okazyjnie 200gram tego pieknego mahairu. Nie wiem czy wystarczy na malutki krotki azurowy sweterek z duza iloscia malutkich guziczkow czy nie. Jak nie wystarczy to zrobie obszerny szal bo tez taki mam w moich najblizszych planach.
Oto moj mohair i mala azurowa probka
Co do mojej nastepnej wloczkowej zdobyczy to nie wiem co z nia zrobic. Pierwotym przeznaczeniem mialy byc skarpetki i w zasadzie to jest wloczka skarpetkowa. Bardzo podobaly mi sie kolory i dlatego sie zdecydowalam. Chyba juz wspomnialam ze nie umie robic skarpetek i nigdy nie probowalam. "Wychowalam" sie na polskich gazetkach robotkowych a dopiero niedawno zaczelam sie uczyc jak czytac angielskie wzory. Na razie idzie mi to bardzo opornie. Poniewaz nie wiem czy dam rade zrobic ladne skarpetki za pierwszym razem to mysle ze ta wloczka przeznacze na warkoczowy szalik. Kolorystycznie bardzo mi sie podoba i mam nadzieje ze nic sie nie stanie jak uzyje skarpetkowa welne na szlik :) Mam nadzieje ze postepy juz wkrotce.
Zielenie i brazy to moje kolory, juz nie moge sie doczekac szalika.
Nie mogę robić z moheru, bo jestem na niego uczulona (nie badałam, ale mam astmę i jak robię z moheru to strasznie kaszlę i się duszę).Przecież nie wytrzymuję, tym bardziej,że mam stare zapasy, i coś tam z rzadka udłubię.Teraz też za mną chodzi ciemnoszafirowy moher, jakieś byle jak rzucone dwie różne nitki fioletu - mam takie zapasy - i miałby być z tego komin dla bliżej nieokreślonej osoby. Z m ojej rodziny nikt by tego nie założył.Nawet z tej dalszej rodziny...No to po co robić? I jeszcze dusić się przy tym? Spodziewam się jednak, że taki komin i to najlepiej tzw. przekręcony , mógłby być śliczny...Jak w piosence "tylko czasami mi żal..."
OdpowiedzUsuńTwój moteczek skręconej włóczki jest śliczny.Co do skarpet - zajrzyj do Truskaweczki albo do U Antoniny, może do Hobby Antosi.One miały bardzo przystępne kursiki.
Pozdrawiam.
Sweterek się ładnie zapowiada. Z tym przerabianiem to mam podobnie. Dzień bez szydełk albo drutów to dzień stracony
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo
OdpowiedzUsuńZajrze na te blogi w poszukiwaniu wzoru na przystepne skarpetki. Mam nadzieje ze naucze sie szybko :)
Pozdrawiam
Halo, mam problem z pruciem welny mohairowej. Jak to dobrze zrobic moze ktos wie. Moze zamrozic. Pydrawiam Ula
OdpowiedzUsuń