Pages

poniedziałek, 2 września 2013

Nie proznowalam

Dlatego, ze sie tak dlugo nie pokazywalam pomyslalam ze warto udowodnic ze pomimo wszystko nie proznowalam. 
Ta bluzka zostala zaczeta chyba dwa lata temu. Wylezala sie biedulka pozaczynana i wreszcie udalo mi sie ja skonczyc. Robiona z 100% bawelny na szydelku. 


 Kocyk z fragmentow. Bardzo mi sie podoba angielska nazwa "Granny Squares". Kocyk zrobiony z okolo 250 fragmentow i laczony w trakcie robienia. Bardzo fajne zajecie na zimowe wieczory a i efekt calkiem calkiem.


 A to juz inny kocyk, ktory jest jeszcze w trakcie roboty i odlozylam go na lato w kat bo okrutnie goraca mi jak go robie. Jest juz taki dlugi ze w trakcie roboty przykrywa mi nogi. Bardzo dobry sposob  na pozbycie sie resztek wloczki.



A to juz moja metoda wrabiania malych rekawkow- skrzydelek. Metoda calkowicie z glowy i chyba musze ja sobie rozpisac bo mi sie jeszcze przyda. Bluzka azurowa, 100% bawelny.



Koncowy efekt jest taki


A to juz moj ostatni zakup. Nie wiem czy kiedykolwiek pisalam, ale kiedys dawno temu bardzo dobrze gralam na pianine. Chodzilam do szkoly muzycznej wygralam konkurs na poludniowo-wschodnia polske i trzecie miejsce w duetach. Niestety nie udalo mi sie kontynulowac z pianinem. Ostatnio jednak bardzo tesknilam do grania a keyboard ktory mialam w domu mial za malo klawiszy. Kupilam to stare uzywane pianino w bardzo atrakcyjnej cenie. Brzmi dosc dobrze. Jest troche poobijane na zewnatrz ale w ogole mi nie przeszkadza.
Nawet nie wiecie jak swietnie sie czuje :)
Jak dam rade bede sie starala wziac pare lekcji, zaczac studiowac umuzykalnienie po angielsku bo w ogole nie znam slowek opisujacych nuty i byc moze zaczac zdawac egzaminy, ktore dadza mi mozliwosc nauczania gry na pianinie.Trzymajcie kciuki 


A juz jutro moje dziecko idzie spowrotem do szkoly. Ostatni rok podstawowki. Nie moge uwierzyc ze juz za pare miesiecy bedziemy sie starali o miejsce w gimnazjum.
Pozdrawiam


sobota, 31 sierpnia 2013

O Brugii i nie tylko

Przede wszystkim chcialam Wam bardzo podziekowac za wspaniale komentarze pod moim ostatnim postem. Daly mi otuchy i sprawily ze pisze znowu.

Postanowilismy wybrac sie na wycieczke do Belgii. Slyszalam, ze Brugia jest bardzo pieknym miastem wartym odwiedzenia. Mialam jeszcze tydzien wolnego tak wiec zdecydowalismy zakonczyc te wakacje mila wyprawa do Belgii.
Zatrzymalismy sie w Brugii, ale w drugi dzien naszego pobytu pojechalismy do Brukseli. Poza przepieknym "Grote Market"(Wielkim Rynkiem) nic mnie az tak nie zachwycilo.






 Przez czysty przypadek znalazlam dom w ktorym mieszkal Victor Hugo w XIX wieku


A oto slynny "Manneken Pis" narodowy symbol Belgii. Legenda glosi, ze ugasil on lont z armaty siusiajac na nia jednakze w rzeczywistosci prawda o tym chlopcu nie jest az tak ekscytujaca. Statuetki siusiajacych chlopcow wskazywaly ubogim gdzie mogli oni sprzedawac mocz dla kusnierzy.
Mocz nasiakajac skore  zmiekcza ja. Wyczytalam ze mocz jest bogatym źródłem mocznika, azotu na bazie zwiazkow organicznych. Podczas przechowywania go  przez dłuzszy okres czasu,  mocznik rozpada sie  do amoniaku. Jego wysokie pH rozklada material organiczny, co tworzy idealna substacje ktora byla wykorzystywana  w zmiekczaniu i garbowaniu skor zwierzecych.




Nie udalo nam sie zobaczyc Atomium.
Dla tych, ktorzy chcieliby zwiedzic Atomium jest otwarte kazdego dnia od 10.00 do 18.00. Kosztuje 11 euro i trzeba jechac okolo 20 minut metrem od centrum. Dla tych, ktorzy sie zastanawiaja i nie wiedza co to jest Atomium. To dziwna konstrukcja dziwieciu kul ktore reprezentuja krysztal zelaza powiekszony 165 bilionow razy. W srodku mozna sie poruszac z jednej kuli do drugiej po ruchomych schodach. Konstrucja zostala zbudowana na Wystawe Swiata w 1958 kiedy ludzie jeszcze wierzyli ze energia atomowa uratuje swiat.

Podczas naszej wyprawy nie obylo sie bez belgijskiej czekolady ktory jest w rzeczywistosci przepyszna




A to juz slynne belgijskie koronki


No i pyszne gofry, ktorym nie dalo sie oprzec


Brugia jest przepiekna. Jeszcze taraz jestem pod jej urokiem. Bardzo polecam odwiedzenie. Nie na prozno jest nazywana Wenecja polnocy. Brugia znajduje sie na liscie swiatowego dziedzictwa UNESCO.








Oczywiscie musialam sprawdzic lokalne sklepy z wloczka. Jak kiedys bedziecie w Brugii polecam ten oto sklepik. Bardzo przyjemna pani mowi dobrze po angielsku i ma calkiem przystepny zapas welny i innych akcesorii. Mozecie sie dowiedziec wiecej o sklepie i zasobach tutaj



A to moje male lupy z tego wlasnie sklepu.


W Brugii znalezmy tez kiermasz z antykami



W jeden dzien naszego pobytu w Belgii wybralismy sie do Ostendy (mam nadzieje ze tak sie to wymawia po Polsku. Oryginalna nazwa Oostende).
Bylismy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym miastem. Bardzo czysta plaza i duzo do zobaczenia.





A to juz malze ("mosselen", ktore mozna rowniez kupic prawie w kazdej restauracji w Belgii. Podawane sa normalnie z frytkami ("Frieten"). Cena jest jednak dosc wysoka, bo okolo 21 euro za 900 gramowa porcje.

Generalnie bylam bardzo zadowolona z pobytu i polecilabym kazdemu taka wyprawe. Brugia jest okolo 3 godziny drogi od miejsca gdzie mieszkam. Hotel mozna znalezc w bardzo przystepnej cenie jednakze trzeba sie przygotowac na dosc wysokie ceny  w restauracjach i platne toalety (nawet w McDonalds).
Platne toalety mnie zadziwily i musze przyznac ze sie nie spodziewalam ze bede proszona o okolo 50 centow za kazda wizyte. Nie ma znizki dla dzieci :)

Nastepna wyprawa do Saint Malo we Francji. Ostatnio bardzo powaznie mysle o osiedleniu sie we Francji. Jak ktos mieszka, albo wie duzo o zyciu we Francji prosze piszcie

Milej niedzieli

niedziela, 18 sierpnia 2013

Mam nadzieje ze na dobre

Witajcie

Witam wszystkich.
Nie myslalam, ze sie jeszcze zawezne i zaczne pisac. Nawet na ten moment nie jestem na sto procent pewna czy dam rade byc konsekwenta w prowadzeniu bloga. Sprobuje.
Nie pisalam od wrzesnia, czyli praktycznie od roku.
Niestety ostatni rok nie byl dla mnie zyczliwy i szczerze powiedziawszy nie moge sie doczekac jego konca.

W grudniu ubieglego roku moj ukochany tatus zmarl niespodziewanie z powodu wielkiego zaniedbania przez szpital. Nie potrafie nawet wytlumaczyc co czulam bedac tutaj w Angli i nie mogac pokonac kilometrow dzielacych mnie od mojej mamy i siostry w ten dzien kiedy sie dowiedzialam.
Na taka wiadomosc i ewentualnosc nie mozna sie przygotowac i nie wiem jak dlugo probowalam sie z tym wszystkim pogodzic, niestety jakos mi to nie wychodzi.
Wszedzie go widze i czuje i tak naprawde to czasami zapominam przez chwile ze go nie ma z nami.
Tesknoty i zalu nie mozna opisac.

Mozecie sobie wyobrazic, ze nie mialam ochoty i glowy do tego zeby pisac bloga. Nie moglam nawet dziergac bo mi sie niczego nie chcialo.

Staram sie wrocic do mojego hobby i do wszystkiego co kiedys sprawialo mi przyjemnosc.
Moj maz jest podpora i nie wiem co bym bez niego zrobila, ale on tez juz chyba ma dosc mojego przybicia.

Najbardziej denerwuje mnie jak ludzie mowia, ze musze juz sie z tym pogodzic i ze zycie toczy sie dalej.

Pare miesiecy po tym smutnym wydarzeniu  dowiedzialam sie ze mojej kolezanki maz zmarl nagle na zawal. Poszedl rano do pracy i juz nie wrocil. Okropna tragedia dla zony i syna ktory jest w wieku mojego syna i jest jego najlepszym kolega.

Boje sie co jeszcze sie stanie w tym roku.

Wzielam sie juz troche w garsc i postanowilam zmienic prace i spedzic wiecej czasu z rodzina.
Szukam nowej pracy i mam nadzieje ze znajda cos lokalnego i na pol etatu.
Chcialabym wiecej czasu spedzic z synem i zajac sie domem bo ta praca, ktora zaczelam rok temu totalnie mnie pochlonela.
Koncentrowalismy sie w tym roku wiecej na tym zeby spedzic razem czas. Bylismy w Polsce i u rodziny meza w Paryzu gdzie rowniez spotkalam sie z moim bratemi jego rodzina. Brat jechal do Polski (mieszka na stale w Kanadzie) zeby pobyc troche z mama. Przesiadal sie w Paryzu, tak wiec mialam go okazje zobaczyc.

Kochani mam nadzieje ze ten post bedzie poczatkiem mojego nowego blogowania i dziergania.
Trzymajcie kciuki. Dziekuje wszystkim ktorzy czytaja i tym ktorzy sie o mnie martwili. Przepraszam, ze sie nie odzywalam.
Do zobaczenia

niedziela, 30 września 2012

Powrot na dobre

 
 
Obiecalam ze wroce i zaczne blogowac i wrocilam. Jak pisalam wczesniej nie wiem dlaczego tak sie opuscilam w blogowaniu.
Na poczatku maja znalazlam oferte pracy. Wlasciwie to nie planowalam zadnych zmian ale oferta byla kuszaca. Wlasciwie to juz znalam to miejsce pracy bo tam juz kiedys pracowalam. Organizacja nazywa sie Victim Support. Jest to organizacja charytatywna znana na skale krajowa. Organizacja ta wspiera i pomaga ofiarom przestepst. Victim Support wspolpracuje scisle z policja.
Oferta pracy byla na menedzera. Myslalam o tym i myslalam, bo nie chcialam duzo odpowiedzialnosci, a tez myslalam o studiowaniu i zostaniu tlumaczem. W resultacie zdecydowalam sie ubiegac o to prace. Zajelo mi dobre pare dni zeby wypelnic dluga forme. Po tygodniu otrzymalam telefon z oferta spotkania i rozmowy kwalifikacyjnej. Na rozmowe musialam rozniez przygotowac prezentacje. Caly ten proces byt troche stresujacy, ale w polowie czerwca otrzymalam oferte pracy.
Do konca nie wiedzialam czy sie zgodzic czy nie bo przeciez do tej pory moja praca bylo okolo 5 minut samochodem od domu. Myslalam o wszystkim; doswiadczeniu, dojazdach, londynie, czasie i oczywiscie duzej roznicy w wyplacie :)
Zdecydowalam sie, ze to bedzie nie najgorszy pomysl. Musialam w mojej starej pracy dac miesiac wypowiedzenia. Moja poprzednia szefowa byla troche zawiedziona i powiedziala ze moge wracac kiedy chce.
Zaczelam prace pod koniec lipca. Praca jest ok. Mam 11 osob pod soba i jestem zwiazana z zaprojektowaniem nowych instrukcji operacyjnych dla wspomagania ofiar przemocy domowej i seksualnej. To wszystko to co chaialam robic w przyszlosci tak wiec jestem zadowolona.
Nie potrzebuje juz samochodu, ktory bardzo niedawno kupilam. Musze go sprzedac.
W pociagu czytam kindla. Rozwazam mozliwosc dziergania w pociagu, na pewno zrobie zdjecia. :)
 
Pod koniec sierpnia pojechalam do Polski z moim synem. Spedzilismy  dwa tygodnie z moimi rodzicami. Bylo super.
 
Chce Wam pokazac co robilam, to znaczy co dziergalam przez ten czas jak mnie nie bylo.
 
Pierwsza bedzie torba ze szmatek a w zasadzie z podkoszulek. Wyszla tak jak chcialam, a moze nawet lepiej.
 
 

 
Nastepny bedzie sweterek z Pimposhkowej cienizny. Sorki, ze nie widac calosci, ale zdjecie nie chcialo sie wladowac, ale nie wiem dlaczego. 100 gramow wystaczylo na maly sweterek
 

A to niebieski plaszczyk, tez juz skonczony



A to wreszcze skonczony, ale jeszcze nie zblokowany Gail. Pamietacie ten granatowo-brazowy kolor? Zobaczymy jak to wszystko bedzie wygladalo po blokowaniu.


 A teraz dziergam nastepna chuste Gail z Pimposzkowej welny. Wychodzi slicznie :)




Na razie to tyle. Mam nadzieje ze sie nie opuszcze w blogowaniu i juz niedlugo znowu cos napisze
Milej niedzieli

czwartek, 27 września 2012

Duzo sie dzialo......

Witajcie Kochane,

Duzo sie dzialo, ale po namysle i wiadomosci od Ewy wracam do Was
Nie zdawalam sobie sprawy ze tak tak po prostu porzucilam bloga.
Tyle sie w moim zyciu ostatnio podzialo, ze nie wiem jak ten czas tak mi uplynal.
Mam tyle do napisania, ze na pewno mi sie nie uda tego wszystkiego opisac.
Pisze szybko zeby wam dac znac ze jestem i zyje (Ewuniu, dziekuje ze sie o mnie martwilas i przepraszam ze sie nie odzywalam).
Bardzo milo wiedziec, ze ktos sie martwi.
W skrocie.... mam nowa prace, mniej dziergam za to w pociagu. Pracuje w Londynie. Opisze to wszystko. Moj samochod, ktory niedawno kupilam bedzie do sprzedania.
Bylam w Polsce dwa tygodnie w sierpniu.
Zimno sie robi i nie moge sie doczekac Swiat :)

Wiecej niebawem obiecuje
Sciskam mocno.
Beda zdjecia robotek :)))

niedziela, 15 kwietnia 2012

Raglanowy postep

Dzierga sie. Dziergam juz kadlubek. Wszystko byloby dobrze jakbym sobie w pore przypomniala ze powinnam juz troche zmniejszac na talie. Nie zrobilam tego i sweter bedzie pewnie troche za duzy, ale nie przeszkadza mi bo to podomowy. 




Co podoba mi sie najbardziej w tej metodzie jest to, ze nie trzeba sie martwic czy wloczki nam wystarczy. Jak jest mniej wloczki mozna sobie zrobic sweterek do pasa jak jest jej wiecej to za pupe itd. W tych paskach to tez sie nie musze martwic bo dodaje sobie jak chce. Takich kolorowych pasiakow to nie bardzo lubie ale chce sie pozbyc tej wloczki a i podomowy mi potrzebny. Glownym powodem bylo jednak nauczenie sie robienia od gory.


To zdjecie nie chcialo sie obrocic i jest lezace, ale widac oczka na zylce odlozone na rekaw.

Pewnie dzisiaj skoncze kadlubek i zabiore sie za rekawy. Moj Romantyczny tez jeszcze nie skonczony.A jutro juz do pracy ufff
Pozdrawiam

piątek, 13 kwietnia 2012

Raglan od gory (czesc pierwsza)

Nareszcie zabralam sie za robienie swetra od gory. Bedzie to podomowy zwykly z pozostalosci roznych wloczek. W pelni skorzystalam z Pimposhkowego przepisu na raglan ktory mozecie znalezc tutaj.
Przepis jest tak dokladnie rozpisany, ze nawet taka nowicjuszka jak ja, ktora nigdy w swoim zyciu nie probowala niczego od gory, bez trudu sie polapala.
Skorzystalam rozniez z pomocnej tabelki do rozliczen, ktora Gosia zalaczyla w opisie. Tak to wszystko sprytnie sie laczy w jedna calosc, ze az milo patrzec.
Moje rozliczenia sa troszeczke tylko inne niz te ktore Gosia podaje jako przyklad. Pewnie dlatego, ze wloczka troche grubsza to mam mniej oczek.
Korzystajac z tego rozliczenia, kazdy bez problemu bedzie mogl znalezc wielkosc dla siebie i jest to bardzo proste .



 Niestety jeszcze nie zabralam sie do zakupu drutow KP wiec musze sie meczyc z dwoma drutami z zylka zeby zrobic te zdjecia.
Chcialam sweter zapinany i jakos sama zaczelam kombinowac to cos pod szyja, ale nie wiem czy to dokladnie to co chcialam. Nie mam  pojecia jak mozna formowac dekolty uzywajac tej metody, a jak w ogole z wzorami? Ja robie ten sweter zwyklym garterem, tzn samymi prawymi to ze wzorem nie ma problemow.  






Tak to na razie wyglada. Nie moglam zrobic ladnych zdjec bo zylka mi sie wygina jak glupia.
Mam  nadzieje ze juz jutro bede mogla napisac czesc druga :)
Jesli macie jakies pomysly na to jak formowac dekolt prosze piszcie
Pozdrawiam :)


wtorek, 10 kwietnia 2012

Zlosliwosc rzeczy martwych

 Juz chyba troche za pozno zyczyc wszystkim Wesolych Swiat, ale mimo wszystko zycze Wesolych Swiat.
Swieta minely mi szybko.
Mam wolne do piatku. Spedzam czas z moim synem.

W swieta zepsul nam sie bojler, bylo bardzo zimno i bez cieplej wody :( Ja nie znosze jak sie cos takiego przytrafi bo chyba jestem bardzo wygodna i nie dobrze sobie radze z przeciwnosciami losu nawet takimi niewielkimi. Ten rok jest chyba pod znakiem zlosliwosci rzeczy martych.
Od poczatku roku 2012 zepsul mi sie samochod, piekarnik, bojler i juz czuje, ze pralka jakies takie dziwne odglosy wydaje. Eh... zycie.
Na szczescie bojler juz dziala, mamy ciepla wode i ciepelko w domu.


Mam rowniez zastepstwo Franka.
Samochod zobaczylam w ubiegla niedziele i juz w poniedzialek mialam go w domu.
Szescioletia Kia Picanto. Maly silnik, tani podatek drogowy itd.  Jestem zadowolona.
Przestawic sie z Franka na ten samochod bylo troche dziwnie, ale przyjemnie.
Mam nadzieje ze sie bedzie dobrze jezdzilo


Na froncie dzierganiowym nie bardzo mi idzie. Moj romantyczny ciagle nie jest jeszcze skonczony. Rekawek musialam pruc a mialam juz prawie caly.
Dzisiaj bede probowala sobie rozpisac sweter od gory na podstawie Piposhkowych wskazowek.
Zobaczymy jak to wyjdzie

Pozdrawiam wszystkich cieplkutko
:)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Brak czasu i weny

Witajcie po nastepnej dlugiej przerwie.
NIe wiem co sie ze mna ostatnio dzieje, ale w ogole nie mam czasu nawet na dzierganie!
Duzo sie dzieje. W pracy masakra, w domu gonitwa a i mam problem z moim Fankiem (samochodem).
Franek sie wykonczyl. Nie powiem, na taki stary samochod to sobie nawet niezle dawal rade i dopiero odmowil posluszenstwa tydzien temu. Staralabym sie go jeszcze naprawiac, ale musze przyznac ze sie boje nim jezdzic, szczegolnie jak mam syna w samochodzie. Tak wiec musze sie go pozbyc i sobie cos nowego sprawic. Musze to zrobic szybko bo do pracy potrzebny mi samochod.

W ubiegly weekend pojechalismy nad morze do Norfolk, Caister-on Sea. Bylo fajanie, wyjechalismy w piatek i wrocili w niedziele. Pogoda byla niezla jak na marzec tylko troche wietrznie, jak to nad morzem bywa ha ha. Nie mialam drutow w rekach musze przyznac przez caly weekend. Nie bylo czasu. Przydal mi sie moj welniany szalik.


Moj  syn mial radoche, musze przynac

 A tu na molo, troche zmarzlam, ale co tam


Swieta juz tuz tuz, a ja nie jestem na nie w ogole przygotowana.
Przez ten czas jak nie pisalam zrobilam bezrekawnik z golfem dla kolezanki, ale nie zrobilam mu zdjec. Ciagle mecze romantyczny, mam teraz guziki i wstazke, jeszcze mi rekawy zostaly.
Wkrotce cos pokaze mam nadzieje
Milej niedzieli :)

niedziela, 4 marca 2012

Ponura niedziela

Ale ponuro dzisiaj. Pogoda pod psem. Ciemno, deszcz pada i tak jakos ogolnie smutno jest. Ja siedze w domu i nic mi sie nie chcem, nawet wyjsc do sklepu, a potrzebuje paru rzeczy. Siedze i ogladam jakies stare filmy. Czasami fajnie sie tak siedzie jak na zewnatrz pada deszcz, ale dzisiaj cos mi ta bezczynnosc nie pasuje.

Musze sie  z Wami podzielic moim prezentem urodzinowym. Ta da......



Moja wlasna, nie tylko jednosciegowa, ale porzadna maszyna, do szycia. Juz wspominalam, ze chce wrocic do szycia i najchetniej do pikowania, bo mi sie stesknilo za szyciem. Jak chcialam ja wyprobowac to sie okazalo, ze nie mam w ogole zadnych malch szmatek poza starymi podkoszulkami.  Tak sobie wlasnie mysle co by tu pociac, moze stare poszewki.
Bardzo sie ciesze na ta maszyne i juz sobie planuje co zrobie :)

Juz sobie przemyslalam co zrobie z Pimposhkowej welny dwukolorowej i bedzie to sweter w paski ale bardzo "za duzy", taki jak ciazowy troche, chociaz nie jestem jeszcze w ciazy ha ha.
Teraz robie sobie sweterek z polskiej Sandry. Nazwe go Romantycznym. Robie go z wloczki ktora kupilam w Polsce w zeszlym roku. To mieszanka moheru z welna, bardzo wydajna z jednego motka 100 gram prawie juz zrobilam tyl. Mam jeszcze dwa motki to na pewno bedzie wystarczajace.
Zaraz po Romantycznym bede robilam pasiaka tylko musze sobie obmyslic wzor a w zasadzie kroj bo bede go robila zwyklym ponczoszniczym.





 Kupialm dwie ksiazki ostatnio. Jedna to "Stich Library", a druga dziergane kwiatki. Glownym powodem by jezyk angielski. Ja nauczylam sie dziergac w Polsce tak wiec wszystkie fachowe dzierganiowe nazwy musialam sie nauczyc.
W tej ksiazce znajduje sie okolo 200 wzorow, znanych i lubianych


Druga ksiazka to 100 kwiatow do dziergania i szydelkowania. Calkiem potrzebne bo bede robic takie kwiatki w lecie.



Dziekuje za wszsytkie mile komentarze na temat Szydelkowca. Milej niedzieli